Strona:PL Reymont-Ziemia obiecana. T. 1 152.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żółtych, zielonych, czerwonych, fioletowych chustek powiewających, niby sztandary na kramach garderoby; — czapek i kapeluszy wiszących na kołkach, butów, szalików bawełnianych, co jak węże kolorowe trzepotały się na wietrze i uderzały w twarze przeciskających się; — blaszanych naczyń błyskających w słońcu; — stosów słoniny, kup pomarańcz, poukładanych na straganach w pryzmy, kul świecących jaskrawo na tle czerni ludzkiej i błota, które gniecione, rozrabiane, tratowane, mieszane, żygało strumieniami z pod nóg na stragany i na twarze, i wylewało się z Rynku do rynsztoków i na ulice z czterech stron okalające targ, któremi toczyły się wolno olbrzymie wozy piwowarskie pełne antałków. Wozy z mięsem pookrywane brudnemi szmatami, albo zdala świecące czerwono-żółtemi żebrami wołów obdartych ze skóry, wozy naładowane worami mąki, wozy pełne drobiu, krzyczącego wrzaskliwymi głosami, pełne kwakania kaczek i gęgotu gęsi, które przez szczeble drabin wysuwały białe głowy i syczały na przechodniów.
Czasem, bokiem tych nierozwartych sznurów wozów idących jeden za drugim, przebiegał z pośpiechem jaki elegancki powozik, ochlapując błotem ludzi, wozy, trotuary, na których w kuczki siedziały stare, wynędzniałe żydówki z koszykami pełnymi gotowanego grochu, cukierków, zmarzniętych jabłek, zabawek dziecinnych.
Przed sklepami, które były pootwierane i pełne ludzi, powystawiano stoły, krzesła, ławki, na których leżały góry galanteryi, pończoch, skarpetek, kwiatów sztucznych, perkalików sztywnych jak blachy, kołder o jaskrawych poszyciach, koronek bawełnianych. W jednym końcu Rynku stały żółte, malowane łóżka, komody, które się nie domykały i bronzowym bejcem udawały mahoń; lu-