Strona:PL Prosper Mérimée - Carmen.djvu/151

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pospieszymy, jeśli twoja wola, wyprawić serenadę dla naszych bogiń.
Don Juan i don Garcia przechadzali się jakiś czas nad brzegiem Tornesu, patrząc na przechadzające się kobiety, które przybyły odetchnąć chłodem lub oczkować ze swemi galantami. Stopniowo liczba przechodniów była coraz mniejsza, wreszcie znikli zupełnie.
— Oto chwila, rzekł don Garcia, oto chwila, w której całe miasto należy do studentów. Pillos nie odważyliby się zamącić naszych niewinnych zabaw. Co się tyczy straży nocnej, to, gdybyśmy przypadkiem mieli z nią wejść w jaki zatarg, nie potrzebuję ci mówić, że tej kanalji niema co oszczędzać. A gdyby hultaje byli w zbytniej przewadze i gdyby trzeba nam było wziąć nogi za pas, bądź bez wszelkich obaw: znam tu każdy zaułek, bacz tylko aby się trzymać tuż za mną i bądź pewny że wszystko pójdzie dobrze.
Mówiąc, zarzucił płaszcz na lewe ramię, w ten sposób, aby osłonić prawie całą twarz, a zarazem zostawić wolną prawą rękę. Don Juan zrobił toż samo, poczem obaj skierowali się w stronę ulicy gdzie mieszkała dona Fausta i jej siostra. Kiedy prze-