Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 163.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Gotować i wyprawiać jechał w drogę wieczną
Chorobą złożonego człeka niebezpieczną.
W tym zbudzony brzękliwych dzwonów przykrym dźwiękiem,
Jeszcze niby nad chorym z pobożnym uklękiem
Ziewając i trąc ze snu oczy mdłe i mgliste,
Zdało mu się, że klektał modlitwy strzeliste;
Ale go z tak świętego wywiódł rozumienia,
Wszystkich Zakrystyanów ozdoba, z imienia
Matyasz, Zakrystyan, co tego urzędu
Nie intrygą, ni doszedł z łaskawego względu,
Ale przez nieprzerwane i wielkie zasługi,
Służąc do Mszy, i gasząc świece przez czas długi.
Ty śpisz (rzecze) Prałacie, a w twoim kościele
Rozrządza się kto inny, i to czyni śmiele,
Co prawem, biegiem wieków bez liczby stwierdzonem,
Tobie tylko samemu było pozwolonem:
Ty śpisz gnuśny, a niewiesz, że tam Organista[1]
Z bezczynności i twego ospalstwa korzysta,
I już na miejscu baby dzisiaj zeszłej z świata,
Bez względu na licznego oto kandydata,
Bez twej wiedzy, rozkazu, Pasterskiego zdania,
Swojego koczkodana wziął do kalkowania.
Zaraz siadł przy organach, już podobno słyszę,
Kurzem zaszłe omiata, i rusza klawisze.
Ty nic na to, czy czekasz, iż inne ominę,
Ażeby ci bezprawnie wydarł dziesięcinę,

  1. Tu jest bliższa imitacya du Lutrin zaczynając od wiersza: Tu dors Prélat; et là haut à ta place.