Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 150.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Czasem pociechą czucie podległości bywa,
Rodzą się w człeku nadzieje,
Gdy na pomoc Bogów wzywa.
Lecz i ta ufność omyli....
Któż kiedy miał szaleńsze życzenia odemnie...
Ach! wszystkich wzywam w tej chwili.
Ale ich wzywam daremnie...
Dzika nadzieja, która powiększa mą winę,
Śmieszniejsza jest od żądania.


Wstaje.


Wstydząc się tego zbłąkania
Już się nieważę spojrzeć na jego przyczynę,
Kiedykolwiek śmiem tylko rzucić na nię oczy,
Pomieszanie czuję nowe;
Serce drży, oko się mroczy,
I bojaźń zawraca głowę.


Z przykrą ironią.


Bądź-że mężnym nieszczęśliwy!
I waż się spojrzeć na kamień nieżywy.


Ujrzawszy ożywioną Statuę odwraca się z przestrachem i podziwieniem.


Bogowie! cóżem widział? lub co mi się zdało?
Żywość w oczach, ruszenie, zrumienione ciało....
Niedosyć że się cudów spodziewałem.
Na spełnienie mej nędzy... Oto je widziałem.