Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 144.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Próżności ludzka! pocieszna słabości!
Moją ubóztwiam robotę,
I własnej pełen miłości,
Siebie w niej czcić mam ochotę....
Nie... nie, nic piękniejszego natura nie dała,
Ani stworzyła Bogów możność cała...
I jakże? z mojejże ręki,
Nieporównane wyszły te wdzięki?
I moje palce tykać ich się śmiały?
I moje usta mogły... Lecz Pigmalionie
Widzisz ten defekt mały:
Oto zbyt ciało pod tą suknią tonie,
Trzeba jej ująć niewiele;
Nadto piękności zakrywa,
Których się oko spodziewa
W tem nieporównanym ciele.


Bierze narzędzia i zwolna na stopnie wstępuje, podniosłszy nakoniec dłuto wstrzymuje się.


Przez zbytnie pomięszanie zniknęła ta wada,
Ledwie mię wstrzymują nogi
Niechcę... dłuto mi z ręku wypada
Popsułbym ten posąg drogi.


Ośmiela się, a potem podnosząc dłuto uderza raz, lecz przejęty strachem upuszcza go z krzykiem.


Co widzę! ciało żywe! czy mię też kto draźni?
Jakaś mię moc odpycha....