Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 114.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Lecz jak mu padnie myśl w głowie szalona,
Wydziera płatę i majątek cały.
Szukałbym szczęścia w żołnierskim mundurze,
Lecz cóż? kiedy ja życie styram w boju,
Młode paniątko, przez matulki burze
Dostanie wakans, siedzący w pokoju.
Względy u dworu są słońca promienie,
Co wzniosłych tylko jodeł wierzchy grzeją,
A niskie krzewy skryte pod ich cienie
Nie ogrzewane, bez wzrostu niszczeją:
W gnuśnem zaś zasnąć bez czynów łożysku,
Stać się próżniakiem niedbałym, leniwym,
Lub mieć dostatki a być w pośmiewisku,
Jest to być w samem szczęściu nieszczęśliwym.
Cóż mi ów kanon, co się pasąc długim
Dziesięcin zbiorem z utuczonym brzuchem,
Nie użyteczny ni sobie, ni drugim,
Uległ pomiędzy kucharką i puchem?
A gdy zaległej raz mu dziesięciny
Ktoś nie zupełnym odmierzył wydziałem,
Chociaż był odpust od kary i winy;
Wyklął z ambony i z duszą i z ciałem.
Albo ów sknera istny żyd nie syty,
Co zdzierstwem z swych się sycąc biednych kmieci,
Ludzi nieznając sam w domu ukryty,
Radby zamienił w złoto własne dzieci.
Nie wiele i ten w świecie użyteczny,
Co cnotę gdzieś tam zbywszy na tandetę,
Kręciel, oszczerca, zdrajca i wszeteczny,
Na tym że filut zakłada zaletę.