Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 079.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tyś winna, że wydając nikczemne istoty,
Dopuszczasz najzacniejsze kazić twe roboty.
Ja, póki ten ród będzie, zawsze sarkać muszę;
Jeźli chcesz żebym chwalił, pokaż wielką duszę!


Potok.


Spadał potok w wielkiej mocy,
Dziś mi się to śniło w nocy;
I wiatr go z deszczem nadymał,
Prosiłem go, by się wstrzymał.
Szumny nagłej burzy płodzie!
Hamuj twe nurty spienione,
Pozwól mi miejsca w twej wodzie,
Bym mógł przejść na drugą strone.
Chlorys moja ukochana,
Ma się tam znajdować z rana;
Niecierpliwość mi doskwiera,
A twa woda jeszcze wzbiera.
Pomnę że przed burzy przyjściem,
Sączyłeś się strumyk lichy,
I gałązka swoim liściem
Wstrzymałaby twój bieg cichy.
Dzisiaj deszczami nabrzmiały,
Toczysz swój impet zuchwały,
I twa zapomniałość głucha,
Głosu mojego niesłucha.
Ciesz się wielkością mniemaną,
Zniknie ona jak sen płochy,