Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 050.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie: bo w swym sprawiedliwa natura rozmiarze,
Nie da zawsze z bogactwy chodzić szczęściu w parze.
Jest jako Król szczęśliwy, lud głupi powiada,
Niewiedząc, że na tronie rzadko szczęście siada;
Darmo się na wielkości swej Monarcha wspiera,
Jęczy jednak, z nudności ledwie nie umiera.
Faworyt, co łaskami dworu obdarzony,
Zwierz z podłości i z pychy na przemian złożony,
Nie kontent; choć powszechnej celem nienawiści,
Mając potwarz za trochę podchlebstwa w korzyści.
Raz łokciowy Teleskop wymierzywszy z wieże,
Astronom, co na Niebie pilnie odmian strzeże,
Gwiazd obrót i płanetów bieg i wielkość mierzył;
Chłop przechodził i rzekł mu: nie będę ja wierzył
By tylko udzielały wam gwiazdy promieni,
Dla nas się niebo iskrzy i ziemia zieleni.
Toż samo można mówić i o szczęściu śliskim,
Prostak w zakącie chaty tak jest jego bliskim
Jak fircyk pusty co go posiadać rozumie,
Lub Pedagog który je kryślić słowy umie.
Mówią, że przed Pandory puszką tu na ziemi,
Wszyscy ludzie i stany bywały równemi,
Toż samo jest i teraz. Mieć jednakie prawo
Do szczęścia, nie jest-że to dość równą postawą.
Spojrzyj na tę gromadę pracowitych chłopów:
Nim się plennych z pól swoich doczekają snopów,
Jak się pocąc lemieszem twardą ziemię orzą,
Chcąc ją żyzną uczynić wnętrzności jej porzą.