Strona:PL Poezye Tomasza Kajetana Węgierskiego 042.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I tak jest ciężko na to, i tak mocno chory,
Że go ni twe Satyry, ani Monitory,
Przez ośm lat z tego błędu, z tej głupiej ślepoty
Wywieźć niemogły, kiedy trwa w niej aż dopóty!
Mnie się zda, że gdyby kto i Zoila wzorem,
Z obosiecznym nań za to targnął się ozorem,
I wściekłym, za szaleństwo takie ciskał jadem,
Z większą byłoby klęską i z większym upadem.
Tak zły jest rodzaj ludzki i tak jest zepsuty,
Że go już nie ukrócą najmędrsze Statuty.
Wy gadacie, on swoje czyni i nagany
Wszelkie, są to groch próżno na ścianę rzucany.
Darmo; niechaj się kto chce na dowody sili,
Pewna to prawda, która nigdy nieomyli,
Że przy kim są pieniądze, przy tym też zostawa
I honor, i zaszczyty, i urząd, i sława.
Dla czegoż ludzie nętą pobudzeni marną,
Do nauk się z niesytą chęcią wszyscy garną?
Rojąc w mózgowni szczęścia nadzieję omylną,
Chcą być doskonałemi przez pracę usilną.
Więc mądrego Platona jedni tknięci duchem,
Zmarłą Ojczyznę dzielnym pragną wskrzesić ruchem,
Drudzy snując na oko jej świetne zaszczyty,
Wartują sławne dzieje Rzeczypospolity.
Inni rachunkiem biegłym, Niebieskie obroty,
Jasne gwiazdy i okrąg mierzą słońca złoty.
Ci uczą jak powinien czynić Pan troskliwy
By hojny plon zasiane wróciły mu niwy.
Ci z wspaniałym Pindarem spore kroki stawią,
Inni słodką wymową imie swoje sławią.