Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 273.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Drżyj, człowieku! wybiła ostatnia godzina,
Jestem Marat[1] owadów, lotna gilotyna!
Aż przebudził się człowiek, czatował po głosie
I za pierwszem ukłóciem, paf! zabił na nosie.
Szedł z nieboszczykiem w okno, nie mógł znaleść śladów
Tej lotnej gilotyny, Marata owadów.
Człowiek, gniotąc go w palcach: Nie budź śpiących, bracie,
Atomie terroryzmu, owadów Maracie.
Kiedyś tak małe licho, nie rób tyle krzyku,
A kiedy chcesz ukąsić, kąsajże bez bzyku,
Jeśli ci krwi potrza, gdzie chcesz nos mi wtykaj,
Tylko kiedyś tak mały, kąsaj, a nie bzykaj.




Adam hrabia Gurowski i ksiądz Puławski.




W domu bił się hrabia z popem,
Kto z nich jest poczciwszym chłopem.
Pies z wieprzem gryzł się pod gankiem,
Kto z nich jest lepszym barankiem.
Pies i wieprz gryzą się z sobą,
Kto z nich jest trzody ozdobą.
Gryzła się kotka ze świnią,
Kto z nich w domu gospodynią.




Jan Czyński.




Wpół jest żydem, wpół Polakiem,
Wpół jakobinem, wpół żakiem,
Wpół cywilnym, wpół żołdakiem,
Lecz zato całym łajdakiem.



  1. Marat za wielkiej rewolucyi francuskiej (w końcu XVIII w.) był najbardziej krańcowym demagogiem, żądnym krwawych egzekucyj; był prezesem klubu Jakobinów, zaciętych terrorystów, działających za pośrednictwem środków gwałtownych na rozpowszechnienie idei rewolucyjnych.