Porzuceni na świata lodowatym końcu,
Nie zazdrośćmy krainom sąsiedniejszym słońcu:
Ich ląd kaszemirskiego ma barwę kobierca:
Kwiat z jedwabiu jutrzenki, z płomienia ich serca:
Lecz ich bulbul zabłyśnie i wnet oko zmruży,
Wnet znikną z ziemi liście, w sercach pamięć róży.
A nasze lądy zimnem dochowują łonem
Pamięć istot straconych przed lat milijonem.
Jeśli ziemia tak długo chowa martwy szczątek,
Jakież są nasze serca dla żywych pamiątek!
Błądzącym wśród ciasnego dni naszych przestworza
Życie jest wązką ścieżką, łączącą dwa morza:
Wszyscy z przeszłości mglistej w przyszłość lecim mroczną.
Jedni najprościej dążą i najrychlej spoczną,
Drugich na stronę wiodą łudzące widoki:
Plony, ogrójce wdzięków i sławy opoki.
Szczęśliwi, jeśli goniąc mary wyobraźni,
Przed końcem drogi znajdziem świątynię przyjaźni!