Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 183.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XX. Pożegnanie. (Do D... D...).


Odpychasz mię!... Czym twoje serce już postradał?
Lecz jam go nigdy nie miał! Czyli broni cnota?
Lecz ty pieścisz innego! Czy, że nie dam złota?
Lecz jam go wprzódy nie dał, a ciebie posiadał.

I nie darmo!... Choć skarbów przed tobąm nie składał:
Ale mi drogo każda kupiona pieszczota —
Na wagę duszy mojej, pokojem żywota...
Dlaczegóż mię odpychasz? Nadaremniem badał.

Dziś odkrywam łakomstwo nowe w sercu twojem:
Pochwalnych wierszy chciałaś?... Marny pochwał dymie!
Dla nich więc igrasz z bliźnich szczęściem i pokojem?

Nie kupić Muzy! W każdym ślizgałem się rymie,
Gdym szedł na Parnas z lauru wieńczyć cię zawojem,
I ten wiersz wraz mi stwardniał, żem wspomniał twe imię.


XXI. Danaidy.


Płci piękna! Gdzie wiek złoty? gdy za polne kwiaty,
Za haftowane kłosem majowe sukienki,
Kupowano panieńskie serduszka i wdzięki,
Gdy do lubej gołębia posyłano w swaty?

Dzisiaj wieki są tańsze, a droższe zapłaty.
Ta, której złoto daję, prosi o piosenki;
Ta, której serce daję, żądała mej ręki;
Ta, którą opiewałem, pyta, czym bogaty.

Danaidy![1] Rzucałem w bezdeń waszej chęci
Dary, pieśni i we łzach roztopioną duszę:
Dziś, z hojnego jam skąpy, z czułego — szyderca.

A choć mię dotąd jeszcze nadobna twarz nęci,
Choć jeszcze was opiewać i obdarzać muszę;
Lecz dawniej wszystko dałbym, dziś wszystko — prócz serca.

  1. Danaidy, córki Danausa, za zamordowanie swych narzeczonych, w kraju zmarłych (Erebie) musiały bezustannie nalewać wodę do beczek dziurawych.