Strona:PL Poezye Adama Mickiewicza. T. 1. (1899) 117.jpg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

«Ach! bierzcie wozy, ach! bierzcie dostatek,
Tylko puszczajcie nas zdrowo,
Nie róbcie małych sierotami dziatek,
I młodej małżonki wdową«.

Nie słucha zgraja. Ten już wóz wyprzęga,
Zabiera konie; a drugi
»Pieniędzy!« krzyczy, i buławą sięga;
Ów z mieczem wpada na sługi.

Wtem: »Stójcie, stójcie!« krzyknie starszy zbójca,
I spędza bandę precz z drogi,
A wypuściwszy i dzieci i ojca,
»Idźcie, rzekł, dalej bez trwogi«.

Kupiec dziękuje, a zbójca odpowie:
»Nie dziękuj; wyznam ci szczerze,
Pierwszybym pałkę strzaskał na twej głowie,
Gdyby nie dziatek pacierze.

»Dziatki sprawiły, że uchodzisz cało,
Darzą cię życiem i zdrowiem;
Im więc podziękuj za to, co się stało,
A jak się stało, opowiem.

»Zdawna już słysząc o przejeździe kupca,
I ja, i moje kamraty,
Tutaj za miastem, przy wzgórku, u słupca,
Zasiadaliśmy na czaty.

»Dzisiaj nadchodzę; patrzę między chrósty:
Modlą się dziatki do Boga;
Słucham: z początku porwał mię śmiech pusty,
A potem litość i trwoga.

»Słucham: ojczyste przyszły na myśl strony,
Buława upadła z ręki:
Ach! ja mam żonę, i u mojej żony
Jest synek taki maleńki.