Strona:PL Platona Apologia Sokratesa Kryton.pdf/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

K. Nie, na Zeusa, Sokratesie! — i ja sam nie chciałbym w takiej bezsenności i w takim smutku zostawać! Wiec i ze zdziwieniem patrzę już dawno na ciebie, że tak spisz przyjemnie, i umyślnie nie chciałem cię budzić, by ci czas jak najmilej zeszedł. I częstokroć już poprzednio w całem życiu mieniłem cię szczęśliwym dla twojego sposobu myślenia, ale najbardziej teraz, że tak spokojnie i lekko znosisz nieszczęście zawisłe nad tobą.
S. Boby też i niedorzecznie było, Krytonie,        C. niepokoić się w tak podeszłych latach, jeżeli śmierć już staje się koniecznością.
K. Ale i innych, Sokratesie, w takim wieku podobne spotykają nieszczęścia, a przecież wiek ten nie uwalnia ich od niepokoju o los, który ich czeka.
S. Jest tak istotnie. — Ale czemużto tak rano przyszedłeś?
K. Z wieścią, Sokratesie, przykrą — nie dla ciebie, jak mi się zdaje, ale dla mnie i dla powinnych twoich wszystkich — z przykrą i srogą, którą ja, jak sądzę, najdotkliwiej może odczuwam.
S. Cóżto za wieść taka? czy nawa przypłynęła z        D. Delos, z której przybyciem umrzeć będę musiał?[1]
K. Nie przypłynęła jeszcze, ale zdaje mi się, że dzisiaj przypłynie według opowiadania niektórych, co z Sunionu[2] przybyli i tam ją pozostawili. Okazuje się zatem z wiadomości tych, że dzisiaj przybędzie — a jutro będziesz musiał zakończyć życie, Sokratesie!

S. A więc szczęścia, Krytonie! Jeżeli tak podoba się

  1. Wyprawiano corocznie z Aten uroczyste poselstwo do Delos z ofiarami dla Apollona. Od chwili uwieńczenia przeznaczonego na to okrętu, aż do powrotu nie godziło się w Atenach wykonywać żadnego wyroku śmierci. Tak więc upłynęło Sokratesowi w więzieniu 30 dni od dnia, w którym zapadł na niego wyrok śmierci.
  2. Na południowym krańcu Attyki.