Strona:PL Platon - Protagoras (1923).pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

ale czy ja wam to, jako starszy młodszym opowiadaniem przypowieści mam wykazać, czy ścisłym wywodem?
Otóż wielu z siedzących obok wpadło mu w słowo prosząc, żeby takim sposobem wykazał, jaki mu się więcej podoba. Zdaje mi się, powiada, że przyjemniej będzie przypowieść wam powiedzieć.

XI

Był tedy niegdyś czas, kiedy bogowie byli a rodów śmiertelnych nie było. Kiedy więc i na te nadszedł czas przeznaczony powstania, rzeźbią je bogowie we wnętrzu ziemi, z ziemi i z ognia mieszając, a mieszaniny ognia i ziemi dodając. A kiedy je mieli wywieść na światło, polecili Prometeuszowi i Epimeteuszowi wyporządzić je i przydać zdolności każdemu należyte. Prometeusza tedy prosi Epimeteusz: „Ja sam podzielę. A gdy podzielę, powiada, ty przyjdź i zobacz“.
Tak go nakłonił i dzieli. A dzieląc, jednym dał siłę, nie dając im szybkości, a stworzenia słabsze szybkością wyposażył. Jedne uzbroił a drugim, bezbronną dawszy naturę, inną im jakąś obmyślił zdolność gwoli ocalenia. Bo, które z nich w drobną postać przyodział, tym lotne pióra dał do ucieczki, albo im mieszkania podziemne wyznaczył. A które do znacznych rozmiarów powiększył, tem samem już je zabezpieczył. Wszystko inne tak samo, po równości każdemu, podzielił. A to obmyślił, mając się na baczności, żeby który ród nie wyginął.
Skoro im więc ochronę przed wzajemnem zjadaniem się zapewnił, obmyślił im też osłonę przed porami roku, które Dzeus daje. Przyodział je gęstym