Strona:PL Platon - Protagoras (1923).pdf/156

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a mimo to, nikt nie powie, żeby podczas nauki i przez nią pies osiągał jakąkolwiek wiedzę o służeniu, albo koń nabywał wiedzy o braniu płotów i rowów. Któż wie, czy i dzielność nie polega na pewnym treningu?
Ma słuszność Platon, kiedy patrząc na swój djalog z góry, widzi, „jak to się strasznie chwieje wszystko“. Słusznie, pragnąc wyjaśnienia na tem polu, czuje potrzebę pogłębienia naprzód istoty dzielności — nie wystarcza mu wcale to, cośmy właśnie przeszli — potem dopiero będzie się mógł rozegrać, między zawodowym nauczycielem a wolnym amatorem dzielności i wiedzy, spór o legitymację zawodu.
APOSTROFA Kiedy się spytamy, kto to właściwie w ostatnich słowach djalogu, za Prometeuszem idąc, przed życiem — myśli nad życiem swojem całem, wbrew późniejszej zasadzie: primum vivere, deinde philosophari, to nie wiadomo, czy to naprawdę Sokrates, który czterdziestki dobiega podczas akcji djalogu, czy też może raczej ktoś młody jeszcze bardzo, kto staremu przyjacielowi wieczny sen przerwał i zaprowadził go do domu Kalljasa, aby sobie samemu zdać sprawę, ile właściwie warte to wino, które sprzedawała firma Protagoras i Towarzysze. Pachło mu niewątpliwie, ale go w siebie nie brał, tylko je zlał do formy djalogu i na naradę przyjaciół woła i krewnych: może z nim jakąś godzinę na rozważaniach spędzą, co z tego pić a czego nie i w jakich porcjach i kiedy?