Strona:PL Platon - Protagoras (1923).pdf/139

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

sam ze sobą, czytelnika w pole wywodzi, poddając mu, jakoby to Sokrates dysputował z Protagorasem, czy z kim tam innym. Tem się też tłumaczy, dlaczego oponenci Sokratesa tak często mówią do rzeczy. Warto z tego punktu widzenia spojrzeć na djalog a zobaczymy, że w wielu miejscach dyskusja, trudna do pojęcia jako walka dwóch indywiduów, doskonale się tłumaczy jako monolog rozbity, już tylko scenicznie, na dwie osoby.
W pewnym momencie więc Platon sam siebie upewnia, że kwestja nie jest błaha i nie może w niej decydować jego własna ochota i jego własne mniemanie, niedostatecznie uzasadnione. Dlatego Sokrates tak energicznie usuwa czynnik dowolnej opinji z dyskusji a wymaga od samego siebie dowodów, któreby każdy inny musiał uznać — nawet pomyślany Protagoras. To znaczy ustęp: usuńmy zupełnie to „jeśli!“ Kończy się na tem, że podobieństwo jest stosunkiem zbyt mało określonym, żeby mogło wyznaczać miejsce wzajemne pobożności i sprawiedliwości, ale w każdym razie jakieś tam podobieństwo jest między temi dwiema dzielnościami, tylko nie wiadomo na razie, czy wielkie, czy małe. Kiedyś, w Eutyfronie, może się to bliżej wyjaśni a tymczasem rozdrażnienie dawno nieżywego Protagorasa zdaje się pokrywać doraźny kłopot piszącego Platona.
XX
POSZUKIWANIE JĄDRA, KTÓRE STANOWI DZIELNOŚĆ CZŁOWIEKA
W dosyć mozolnym i rozwlekłym djalogu dowodzi Sokrates, że rozsądek i mądrość to jedno i to samo, ponieważ zarówno rozsądek i mądrość są przeciwstawieniem nierozsądku a przyjął wraz z Protagorasem na podstawie czterech przykładów zasadę