się rozchodziło jedynie, nie żałowałbym niczego, co mam ja i przyjaciele moi — ale właśnie w tym celu do ciebie przyszedłem, byś za mnie sam się z nim rozmówił: bo ja raz, że za młody jestem, a potém nie widziałem Protagorasa nigdy i nie słyszałem go wcale — chłopcem jeszcze byłem, kiedy pierwszy raz tutaj zawitał. A przecież wszyscy, Sokratesie, wielbią tego człowieka i powiadają, że to niepospolity mistrz słowa. Więc zbierzmy 311.
się do niego, by go w domu zastać — a stanął gościną, jak się dowiedziałem u Kalliasa, syna Hipponika[1]. Chodźmyż zatém do niego!
— Nie chodźmy tam jeszcze — rzekłem — bo zawczasu. Wyjdźmy teraz tu na podwórze i przechadzajmy się tymczasem, dopóki się nie rozwidni — potém dopiéro pójdziemy: wszak Protagoras po większéj części w domu, i bądź przekonany, że go tam z pewnością zastaniemy.
B.
Wyszedłszy więc na podwórze, przechadzaliśmy się tam i na powrót — a ja wystawiając na próbę stałość zamiarów Hippokratesa, wpatrzyłem się weń bystro i spytałem:
— Powiédz mi, Hippokratesie — do Protagorasa teraz udać się zamyślasz i pieniądze dać mu zamierzasz za siebie — ale za cóż go uważasz, że do niego udać się pragniesz, i co chcesz, by się z tobą stało? — Gdybyś np. zamierzał udać się do imiennika twojego, Hippokratesa z Kos, Asklepiady[2], by mu dać pieniądze
- ↑ Kallias pochodził z bardzo starożytnéj i zamożnéj rodziny. Majątek odziedziczony po ojcu, jakkolwiek bardzo wielki, roztrwonił w końcu tak, że prawie w nędzy umarł. Dogadzając raczéj próżności, niż żądzy nauki, podejmował bardzo gościnnie w domu wszystkich głośniejszych sofistów wraz z ich licznymi wielbicielami zagranicznymi i krajowymi. O nimto wspomina w »Apologii« (20 A) Sokrates, że wydał na sofistów więcéj pieniędzy, niż wszyscy inni razem wziąwszy.
- ↑ Spółczesny Sokratesowi słynny lekarz, z rodu Asklepiadów, w którym umiejętność ta dziedzicznie się utrzymywała Niektóre pisma jego dotąd się dochowały.