kolwiek sam tak także utrzymuje! A przecież jeżeli gani kogoś, który mówi to samo, co on, to oczywista, że gani samego siebie i albo w zdaniu pierwszém albo w drugiém fałsz wyrzeczony.
Te słowa wywołały u wielu słuchających poklask głośny i pochwałę, a mnie jak gdyby od dobrego E.
szermierza pięścią ugodzonemu w oczach się zaćmiło i język mi skołczał, kiedy on to powiedział a tamci zadowolenie swoje głośno objawili. Potém — aby ci już prawdę powiedzieć — chcąc zyskać czas do rozwagi, co mówi poeta, odwracam się do Prodikosa i wezwawszy go, mówię:
— Prodikosie! wszakże Symonides jest twoim 340.
spółobywatelem — słusznie, abyś mu w pomoc pospieszył. A przychodzi mi na myśl wezwać cię tak, jakto Homer o Skamandrze powiada[1], że przyparty przez Achillesa, Symoentu wzywał, wołając: »Bracie miły! natarczywość męża powstrzymajmy obaj! « — otóż i ja cię wzywam, aby nam Protagoras Symonidesa nie »rozburzył. « A wymaga téż obrona Symonidesa twojéj B.
szlachetnej sztuki, zapomocą któréj rozróżniasz chęć od pragnienia i przez którą właśnie przed chwilą wiele pięknych rozwinąłeś rzeczy. Zważże i teraz, czy tego samego jesteś ze mną zdania. Nie wydaje mi się bowiem, żeby Symonides sam ze sobą stawał w sprzeczności. Więc objaw zdanie swoje, Prodikosie, czy »zostać« a »być« za to samo uważasz, czy za co innego?
— Za co innego — jak mi Zeus miły! — odrzekł Prodikos.
— A zatém w słowach pierwszych Symonides sam swoje zdanie wypowiedział, że dobrym prawdziwie mężem zostać trudno jest?
— Prawdę mówisz — rzekł Prodikos. C.
- ↑ W Iliadzie ks. 21. w. 307. czytamy: »I do Symoentu odezwał się zakrzyknąwszy: Bracie miły! natarczywość męża powstrzymajmy obaj, bo wrychle wielki gród władcy Pryama rozburzy. «