Strona:PL Platon - Obrona Sokratesa.pdf/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

bało, lecz że będzie wyrokował podług praw obowiązujących. Ani więc nam nie godzi się przyzwyczajać was do sprzeniewierzania się przysiędze, ani wam — przyzwyczajać się do niego: bo w takim razie ani jedna, ani druga strona nie postępowałaby zgodnie z moralnością. Nie sądźcie więc, Ateńczycy, iż wypadałoby mi wobec was czynić to, czego w ogóle, w żadnym razie nie uważam ani za chlubne, ani za sprawiedliwe, ani za moralne, a zwłaszcza też — na Zeusa żywego — teraz, gdy przez Meletosa ot tego oskarżony zostałem o bezbożność. Bo przecież, jeślibym ja was, związanych przysięgą, zjednywał sobie i prośbami wywierał na was nacisk, oczywiście uczyłbym was nie wierzyć w istnienie bogów i, broniąc się, wprost oskarżałbym samego siebie, że w bogów nie wierzę. Ale daleko do tego! Ja wierzę Ateńczycy w bogów, jak może żaden z moich oskarżycieli, i — bogu i wam pozostawiam osądzić mnie tak, jak ma być najlepiej i dla mnie i dla was...[1]


∗             ∗

25. Nie ulec, Ateńczycy, żadnemu gwałtownemu wzruszeniu z powodu tego wypadku, iż uznaliście mnie za winnego, mam, prócz wielu innych przyczyn, i tę

  1. Po tych słowach, na których kończy się już właściwa obrona Sokratesa, przysięgli, na wezwanie herolda (keryksa), przy-