Strona:PL Platon - Jon.djvu/11

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wtórz mi tedy, to co mówi Nestor do Antilocha syna swego, zalecając mu mieć się na baczności około zakrętu w gonieniu na wozach na cześć Patroklosa sprawionem. — Jon.
Chylić się, mówi, samemu na zdobnie plecioném siedzeniu[1]
Z lekka ku lewéj ich stronie; ale rumaka po prawéj
Kłuć zawrzasnąwszy, a cugle z rąk puszczać onemu bez zwłoki.
Toż niech ci lewy o filar metowy tuż, tuż się otrze
Tak wzdy, by piazda nie zdała się tykać kończyny obwodu
Zdobnego koła, a strzedz jéj się o głaz kresowy zatrącić.
Sokr. Dosyć, te tedy rytmy, Jonie, azali po prawdzie wygłasza Homer czy przeciwnie, któryż lepiéj rozpozna: lekarz czy woźnica? — Jon. Woźnica podobno. — Sokr. Czy dla tego że tę sztukę posiada, czy z innego względu? — Jon. Nie, ale że sztukę posiada — Sokr. Czyliż każdéj ze sztuk nie wydzielone jest pewne dzieło przez boga, ażeby je zdolną była rozpoznawać? boć pewnie co za pomocą żeglarskiéj rozpoznajemy, nie będziemy rozpoznawać za pomocą lekarskiéj. — Jon. Bynajmniéj. — Sokr. Ani znowu co za pomocą lekarskiéj, tego przez ciesielską. Jon. Bynajmniéj.

Sokr. A więc tak ze względu na wszystkie sztuki; co przez jednę sztukę rozpoznajemy, tego nie będziem rozpoznawać przez inną. Ale na to mi przed tém jeszcze odpowiedz. Czy twierdzisz że jedna sztuka jest , inna jest ? — Jon. Tak. Sokr. Ale czy i tak samo jak ja wnioskując: kiedy jedna umiejętność postawiona jest nad jednemi sprawami, druga nad innemi, taki zowie jednę inną a drugą znowu inną sztuką, tak samo i ty? — Jon. Tak jest. — Sokr. Gdyby bowiem jedna była tychże samych spraw pewna umiejętność, pocóżbyśmy mówili, że jedna jest , a inna tamtą, skoroby wzdy tego sa-

  1. Iliada XXIII. 335 sgy.