Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.35.djvu/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  235  —

wescy znieśliby spokojnie, gdyby chciano odjąć im i upaństwowić te spłachetki gleby, którą z ojca na syna uprawiają? Natomiast ja mogę mu zaręczyć, że miliony chłopów polskich wzięłyby za kosy i widły, gdyby spróbowano upaństwowić ich ziemię. Tysiące podpisów, wysłanych w tej sprawie do posłów polskich w pierwszej Dumie, są dostateczną poręką prawdy słów moich. Ziemia nie jest, tak jak n. p. fabryki, tylko wartością. Ziemia jest zarazom miłością — i o ten szkopuł rozbijać się będą zawsze wszelkie socyalistyczne na nią zamachy. Nie kochają ziemi tylko takie ludy i tylko tacy ludzie, w których duszach nie wygasły jeszcze instynkty koczownicze. W zbożnej, rolniczej Polsce takie instynkty nie istniały nigdy.
To raz. A powtóre, wszystko, co mówi Björnson o wybiegach Koła Polskiego, jest wprost przeciwnem rzeczywistości i mogło być napisane chyba dlatego, że papier jest cierpliwy. Posłowie polscy w pierwszej Dumie uznawali, a posłowie polscy w drugiej uznają jak najsilniej potrzebę reform agrarnych i zaopatrzenia w ziemię ludności małorolnej i bezrolnej, — nie chcą tylko ani jej rabunku, ani upaństwowienia. Przedewszystkiem zaś życzą sobie, żeby ta sprawa, o ile dotyczy Polski, była rozpatrywaną nie w Dumie przez Rosyan, mających o stosunkach polskich niewiele lepsze wyobrażenie od Björnsona, ale w narodowym sej-