Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.35.djvu/183

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  212  —

ale nie było krwawego błota. Tej różnicy nie rozumieli jednak przywódcy dzisiejszej pseudo-rewolucyi. Nie umieli niczego przewidzieć, nie rozumieli, ze służą tylko reakcyi, że są jej bezwiednem narzędziem, że ją umacniają, że dają jej jakieś pozory prawowitości i że ją poprostu organizują: nie rozumieli, że oddalają czas reform, że rujnują własny kraj, że wiodą do nędzy i zbrodni te klasy, których niby bronią. Słowem, nie rozumieli nic — czasem z powodu braku polskiej duszy i braku obywatelskiego sumienia, a czasem z powodu zupełnej niezdolności do logicznego myślenia i wprost fenomenalnej głupoty.
Apuchtin dokazał jednak wiele. Nie wyparł polskiego języka, natomiast napuścił wschodniej zgnilizny do polskich żył. Znieprawił serca, znieprawił sumienia, ogłupił umysły, obnażył kulturalność polskiej natury. Dlatego socyalizm w krajach polskich, zabranych przez państwo rosyjskie, nie zna innego języka, jak język szynkowni — dlatego jest okrutniejszy, dzikszy i bezmyślniejszy, niż gdziekolwiek w Europie, a wogóle tak bezmyślny, że się zabija własnym jadem, jak skorpion. Z tego również powodu miejscowy radykalizm, który dziś (gdy, wedle tej Dantejskiej Księgi Rodzaju, pseudorewolucya zrodziła bandytyzm) wypiera się swych sympatyi dla przewrotu — jeszcze niedawno mizdrzył się do niego i uważał go za »ruch wolno-