Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.20.djvu/057

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została uwierzytelniona.

    cy i pustce dziwny, nikły, jakby trochę przestraszony tą białą, smutną płaszczyzną. A brzmiał on tem dziwniej, że Kleń grał same wesołe rzeczy. Bo sobie znów przypomniał, jak po jednym i drugim kieliszku u strycharza jął był grać i śpiewać, a rozochocona Olka wtórowała mu cienkim głosikiem. Te same pieśni chciał teraz wygrać, więc naprzód zaczął tę, od której ona zaczęła:

    „Wyrównaj, Boże, góry z dołami,
    „Niech będzie równiusieńko!
    „Przyprowadź Boże, moje kochanie,
    „Przyprowadź raniusieńko!“

    Strycharzowi jednak nie podobała się ta pieśń, bo mu się wydała „prosta“ — i kazał im śpiewać dworskie. Wówczas wzięli się do innej, której Olka nauczyła się w Zagrabiu:

    „Pojechał pan Ludwik na polowanie,
    „Zostawił Helunię, jak malowanie.
    „Pan Ludwik powrócił, muzyka grała,
    „Trębacze trąbili, Helunia spała.“

    Ta przypadła więcej strycharzowi do smaku. Lecz gdy ochota w nich wezbrała, najwięcej uśmieli