Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/262

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nawet broń, nie chciałbym zawodzić ufności, z jaką zbliżają się do ludzi, ani zakłócać spokoju w jakim żyją. Wolałem chodzić po brzegach i zbierać muszle lub piękne gwiazdy morskie, których tysiące każdy odpływ osadza na piasku.
Czasem po całych godzinach przypatrywałem się roślinom morskim, również przez fale wyrzucanym. Niektóre z nich mają tak dziwne kształty, że i opisać ich niepodobna. Często, naprzykład znajdowałem roślinę mającą kształt bomby, z któréj przeciwległych końców wychodzą dwa ramiona podobne do kiszek kauczukowych. Jedno z tych ramion krótsze i grubsze dzieli się na kilka odnóg; drugie mające kilkanaście stóp długości, zwęża się stopniowo i kończy się cienkiemi wąsami, obejmującemi zawsze kamień. Jeden egzemplarz téj ciekawéj rośliny zachowałem, ale zczerniał mi na słońcu, wysechł i zmienił się nie do poznania.

Lubiłem także przypatrywać się w czasie połowów, rybom morskim. Nieraz zdawało mi się, że ktoś wysilał fantazyą, aby je tworzyć najdziwaczniéj. Niektóre z nich mają oba oczy z jednéj strony; niektóre kształt kuli pokrytéj kolcami; inne znowu mają usta prawie w środku ciała. Majtkowie przybywający z Południa pokazywali mi zasuszone małe rybki, mające głowę i kark konia. Nazywają je téż konikami morskiemi. W cieśninach, między ławami piaszczystemi i przy ujściach rzek, żyje znów dziwna istota, zwana Bernard-Pustelnik[1]. Jestto rak, mający całe ciało pokryte skorupą, z wyjątkiem ogona, który jako nagi

  1. Raków tych mnóstwo jest także w La Manche.