Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/146

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ca, odetchnąłem głęboko jakby po nadmiernéj pracy. Wnętrze jaskini wydało mi się spokojne. Małe wstążeczki przeciekającéj wody rozbijały się w brylantowe krople o lodowiska, z wdziękiem i łagodnością, stanowiącą prawdziwe przeciwstawienie temu sabbatowi ryczącemu o kilkanaście kroków daléj. Oczy me tak dalece już oswoiły się z pół-mrokiem, że widziałem dokładnie każdy złam i każdą szparę czarnéj skały, również jak i kępki mchu, lśniącego wilgocią w szczelinach.
Czas było wracać, bo zimno i wilgoć stawały się coraz dotkliwsze, ale tymczasem nasi anglicy opóźniali powrót, pakując do wszystkich kieszeni ułamki skały. Sądzę, że gdyby mogli, schowaliby do kieszeni całą Niagarę, aby ją przenieść do British Museum, tak jak to zrobili z akropolem greckim. Wyszliśmy wreszcie. Przez drogę towarzysz mój począł się kłócić z młodym anglikiem, który dowodził koniecznie, że wodospad leży w Anglii, ponieważ Kanada jest Anglią; a kiedy wreszcie powiedzieliśmy mu, że Anglia ustępując niedawno prawa rybołóstwa na jeziorach, amerykanom, zrzekła się niejako przez to prawa do jezior — umilkł, zły widocznie czy rozgniewany, nie wiém, czy na Jankesów, czy na nas. Wyszedłszy na zewnątrz jamy na powierzchnię ziemi, nie ujrzeliśmy znów wcale wodospadu, wszystko bowiem zasłaniał białawy tuman mgły, którym było przesiąknięte całe powietrze. Zwiedziliśmy jeszcze domy leżące nad brzegiem. W jednym z nich jest muzeum, zawierające niezbyt osobliwe zresztą osobliwości Niagary, jako to: muszle, skamieniałości, kości zwierząt porwanych przez pęd wody, fotografie okolicznych widoków i tym podo-