Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

lica wydawała się, zwłaszcza po nocy, dość dzika i dziewicza, a fantazya moja zaludniała ją indyanami i bawołami, po których, mówiąc nawiasem, ślady już zatarły się w tych stronach, i o których tu urodzeni i wzrośli mieszkańcy nie wiele więcéj wiedzą od mieszkańców Warszawy albo Lublina.
Jakkolwiek, wskutek stosunków łączących mnie z pewnym młodym tłómaczem geografii Gutego, wiadomości moje geograficzne równają się wiadomościom przeciętnego trzecioklasisty, mającego przeciętną nadzieję promocyi do klassy czwartéj, wyznać jednak muszę, że Amerykę, a przynajmniéj Stany Zjednoczone wyobrażałem sobie jako kraj daleko cieplejszy. W Europie, w Belgii, Francyi, a nawet i Anglii, zostawiłem za sobą wiosnę, wody szeleszczące i zieleniejącą ruń zbożową; tu zaś na szerokości geograficznéj Włoch południowych, śnieg leżał na polach, powietrze było surowe, dojmujące, a drzewa, wśród ciemności nocnych rysowały się w twarde bezlistne kontury. Hudson-River nie była jednak zmarznięta, widziałem bowiem wielkie parowce przerzynające spokojną toń téj szerokiéj rzeki, co, zwłaszcza nocą wspaniały przedstawia widok. Wkrótce jednak rzeka znikła nam z oczu. Pociąg biegł drogą wyżłobioną w skale, któréj wysoko wznoszące się po obu stronach ściany, zakrywały zupełnie krajobraz. Chwilami przelatywaliśmy przez tunele, ale przelatywaliśmy wcale nie z ową osławioną szybkością amerykańską, o któréj tyle poprzednio zdarzało mi się słyszéć i czytać. Przeciwnie nawet, do dzisiejszego dnia tyle już najeździłem się rozmaitemi kolejami amerykańskiemi, iż mogę powiedziéć napewno, że wszelkie opowiadania o szalonéj jeździe są wierutnemi