Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/107

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nie obarczeni rodziną. Większość więc żyje bez stałego zarobku, dorywczo, patrząc z zawiścią, a zapewne i nienawiścią na milionerów, którzy już sami nie mogą porachować swych majątków. Taki stan rzeczy liczne wywołuje między tym proletaryatem przestępstwa i zbrodnie, spełniane już to dla chęci chwilowego zysku, już wreszcie, jak mnie zapewniano, z tém tylko wyrachowaniem, żeby się dostać do więzienia, w którém każdy z przestępców ma przynajmniéj życie i pożywienie zapewnione.
Znakomitą większość owych nieszczęśliwych stanowią Irlandczycy, których w całych Stanach ma się do dziesięciu milionów znajdować. Łatwo ich poznać na pierwszy rzut oka, jużto po ubiorach, a raczéj po szczątkach narodowego ubioru, już wreszcie po niebieskich oczach, pięknych blond lub ciemnych włosach, silnéj budowie ciała, żywości czysto-gallijskiéj w mowie i ruchach, któreto cechy tak silnie odróżniają tę rassę od anglo-saksońskiéj, że prawie omylić się nigdy niepodobna. Oddając się pijaństwu, grom i wszelkiéj rozpuście, przy wrodzonych nader żywych namiętnościach, ludzie ci popełnialiby zapewne daleko więcéj jeszcze występków, gdyby nie religijność, która ich nigdy nie opuszcza. Są wszyscy niezmiernie gorliwymi katolikami i dla przyszłych rozkoszy niebieskich znoszą z cierpliwością wszelkie ziemskie niedole i umartwienia.
W Stanach dalszych, zachodnich, jest ich także mnóstwo, ale tam nie cierpią takiéj nędzy, jak w New-Yorku. Niektórzy dorobili się niezawisłego bytu, inni wcale pokaźnych fortun, inni nawet milionów. Są solidarni aż do zbudowania, pomagają jedni drugim, trzymają się zawsze razem, głosują razem, t j. tak jak