Strona:PL Pisma Henryka Sienkiewicza t.2.djvu/084

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jemnia życie towarzyskie i czyni miłemi stosunki, nawet między ludźmi nieznanemi sobie nawzajem.
Bardzo niewiele osób mówi po francuzku, te zaś które nawet mówią, gryzą francuzkie wyrazy, jak twarde orzechy, i można powiedzieć, że nie wymawiają ich, ale wypluwają je raczéj, jak coś bardzo niesmacznego. Otello i piękna Desdemona wracają wprost z Paryża, w którym przepędzili miodowe miesiące, dlatego oboje najwięcéj mają dystynkcyi i są najrozmowniejsi. Mamy prócz tego wiele innych ciekawych typów. Prócz doktora z St. Louis, z Missouri, który jest kłamcą pierwszéj wody, i mego sąsiada obiadowego kapitana, który po dawnemu pochłania przy każdem daniu nieprawdopodobne ilości pokarmów, uwagę moją zwróciła pewna para kwakierska. Oboje są chudzi, milczący, posępni, starzy. Jego twarz o zapadłych policzkach i wytrzeszczonych, jakby z powodu solitera oczach, jest typem twarzy hypokryty i łakomcy; ona ma fizyognomią kwaśnéj dewotki, wodzącéj męża za nos i patrzącéj na wszystko, co jest młodością, wiosną, uśmiechem i wesołością, ze stanowiska ogniów czyścowych.
Pod koniec obiadu, kiedy podają słodycze, oczy biednego kwakra przybierają wyraz nieopisanéj pożądliwości, a na twarz występują mu rumieńce. Radby jeść kompot, a nie chciałby iść do piekła, jednakże kręci się; łyżeczka w jego ręku drga niespokojnie i nieszczęśliwy pożądliwym wzrokiem odprowadza każdą śliwkę, którą skazany na potępienie wiekuiste sąsiad jego niesie do ust, słowem: cierpi męki Tantala. Żona pogląda wówczas na niego złośliwie i słodkim głosem mówi se wspaniałą ironią: „Pozwól sobie; dlaczegobyś nie miał sobie pozwolić? Zjédz śliwek, a o resztę nie