Strona:PL Petofi - Wybór poezyj.pdf/47

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.

    Czekaj, wnet cię spotka kara boża!..."
    I w szalonym gniewie dobył noża.

    I wymierzył paniczowi w łono,
    Ten się strzelbą bronił podniesioną,
    Aż Stefana tak uderzył w ciemię,
    Że się biedny zachwiał, padł na ziemię.

    Gdy do siebie przyszedł, otrzeźwiony
    Próżno rzucał okiem w wszystkie strony,
    Strzelca, Lidi wcale już nie było,
    Więc pomyślał: „Chyba mi się śniło".

    Ból poświadczył, że nie marzył we śnie,
    Więc stał długo smutny, łkał boleśnie,
    A po twarzy ciekła mu strugami
    Krew gorąca pomieszana z łzami.

    V.


    Strzelec odtąd z wszelką już swobodą
    Mógł odwiedzać codzień Lidi młodą,
    Bez obawy zemsty i napadu...
    Stefan Dziki przepadł gdzieś bez śladu.

    Pragnął straszny ból co serce gniecie
    Gdzieś przeboleć na szerokim świecie,
    I dla duszy krwawo rozżalonej
    Znaleźć ulgę w ziemi oddalonej.

    Spojrzeć za się nie miał sił i czasu,
    Szedł aż stanął wpośród Bakoń-lasu.