Tak przemawiał rybak. Lidi słucha,
Z ócz jej w serce płynie mu otucha,
Bo spojrzeniem przemawiają one:
„Me uczucia również nieskończone".
Długo jeszcze trwała mowa taka,
Aż wtem słowik się odezwał z krzaka,
Choć to może nie był śpiew słowiczy,
Tylko bicie serc pełnych słodyczy.
Świt nadchodzi, rozstać się już pora,
Więc wyrzekli słodkie „do wieczora".
Rybak wraca na brzeg do swej łodzi,
Do ojcowskiej chaty dziewczę wchodzi.
Cicha była cała okolica,
Księżyc ukrył pod widnokrag lica,
Gwiazd na niebie mniej dostrzega oko,
Mleczna droga świeci wciąż wysoko.
Śpi rybacza karczma w tej godzinie,
Wietrzyk nawet nie szeleści w trzcinie,
Tylko fala, która łódkę niosła
Szumi, bryzga od uderzeń wiosła.
Targ nazajutrz w blizkiej był mieścinie;
Rybak ryby wiózł i rzekł dziewczynie:
„Może pójdziesz do miasteczka ze mną?“
„Dobrze ojcze, gdy to wam przyjemno".