Ta strona została przepisana.
STEFAN DZIKI.
POEMAT.
POEMAT.
I.
Już od dawna zaszło słońce złote,
Lud rybaczy skończył swą robotę,
I po pracy dziennej legł na łoże,
Stefan Dziki tylko spać nie może.
„Ej, Stefanie! powiedz co cię
Tak wybija ze snu po robocie?..."
Gdyby kto mu zadał to pytanie,
„Miłość! miłość!" — odrzekłby on na nie.
Księżyc z po za ciemnych chmur wybiega,
Stefan odpiął łódkę swą od brzega,
Wiosłem zmącił rzecznych fal pogodę
I popłynął na szeroką wodę.
Jako ogród na Dunaju fali
Kwitnie wyspa tam pośrodku, wdali,
A tej wyspy najpiękniejsze kwiecie,
To rybaka starca cudne dziecię.
W chacie z trzciny, szubą swą przykryty,
Stary rybak śpi już jak zabity,
Ale córka jego w nocy cieniu
Na Stefana czeka na przedsieniu.
Nurty rzeki przepłynąwszy śmiało,
Zastał Stefan swoją różę białą.