Strona:PL Pedro Calderon de la Barca - Uczta Baltazara.djvu/48

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   46   —

Zawsze kpił i szydził.
BALTAZAR:
Daniel!
DANIEL:
Jam jest głosem Bożym:
Wyrok twój już zapadł,
Liczba dni skończona!
Zapóźno!!
MYŚL:
Nulla est redemptio!
Niema dlań, zbawienia!
BALTAZAR:
Wszystko, wszystko mnie opuszcza,
Iż mej gwiazdy blaski bledną;
Któż mnie teraz tu obroni
Przed straszliwym tym potworem?
ŚMIERĆ:
Nikt! — Ni w morzu ni w otchłani
Ani w środku kuli ziemskiej
Mnie nie ujdziesz.
BALTAZAR: Ach, ja biedny!
ŚMIERĆ (uderza go mieczem)
Masz! — Umieraj, ty nieszczęsny!
BALTAZAR (zachwiewając się):
Ach umieram, ach umieram,
Czyż nie dosyć tej trucizny,
Że i miecz mnie musi trafić?
ŚMIERĆ
Kielich tylko duszę zabił,
Miecz jest śmiercią ciała.