Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 360.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

suknie, obuwie, wszystko im zabrano, i nagich na mróz wypchnięto. Musieli znowu naturalnie wracać do robót w kopalniach. Tam, jak się dorobią, oszczędzą, to często i towarzysze zadławią, wietrząc za pieniądzmi.........
Obiad u Łusznikowa, dyrektora złoto płuczącego laboratoryum tutejszego. Człowiek wyżej czterdziestki, kawaler, widocznie sobie, jak to mówią, dobrze stoi; nadzwyczaj uprzejmy, mówi po francusku — rzadki to wyjątek tutaj. Dziwnie mało Rosyan w Syberyi włada jakimkolwiek obcym językiem; dość wielu rozumie jednak po polsku, kilku nawet mówi. Przyjęcia doznaję wogóle nietylko grzecznego, ale nawet powiedziałbym serdecznego. Antypatyi do nas nie widzę zupełnie; za to niesłychana antypatya do Madyarów i Niemców. Otóż Łusznikow, dawszy mi doskonale pić i palić, zaprosił mię na jutro rano na godzinę 10-tą, na odlanie małej, jak się wyraził, ilości złota. Niebawem ma przybyć transport 700—800 pudów; nie nadszedł jednak jeszcze.
Boulanger był wysłany, według Łusznikowa, nie przez rząd francuski, ale przez konsorcyum bankierskie, i to głównie celem zbadania linii projektowanej kolei żelaznej, i przekonania się, czy na linii tej nie znajdują się gdziekolwiek pokłady złotodajne. Co do kolei żelaznej rząd nie powziął jeszcze decyzyi ostatecznej. Są dwie ruty preliminowane: jedna z Ufy przez Omsk, Tomsk, Krasnojarsk, Niżny Udińsk, Irkuck, Kugom, Bajkała Czita, Nerczyńsk aż do brzegów Szyłki (dopływu Amuru); druga ruta szłaby z Tomska nie na Irkuck, ale o wiele wyżej na północ, przecinając okolice niezamieszkałe; miałaby tylko ten awantaż, że szłaby głębiej w kraju dalej od granicy i byłaby prostszą. Według Łusznikowa nie ma ona racyi bytu..........
Imci pan Wróblewski służy za numerowego w hotelu moim. Na drugi dzień mego przyjazdu, gdym go pytał, z których stron, jaka przyczyna jego tu obecności, w przydługą wdał się opowieść. Z Kalisza pochodzi; człowieka zabił, ale nie chciał; uczciwe i poczciwe człeczysko z kościami; wskutek procesu i kłótni z właścicielem gruntu, który dzierżawił, pieniaczem jakimś okrutnym, przyprowadzony do nędzy i roz-