Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 317.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kamienie i skały. Nareszcie jednak stajemy na górze u najdalej wysuniętego, najdawniejszego, wielkiego muru chińskiego. Widok niesłychany, przepyszny. Jesteśmy na wysokości ogromnej; siedzę pod rozwalonym na poły, zupełnie zczerniałym karaułem; u stóp moich ów prastary mur, dziś już kupa kamieni zczerniałych, znaczy zaledwie miejsce gdzie stał mur, przede mną na południe w nieskończonych terasach obniża się teren aż do doliny, w której leży Kałgan. Piękna, zielona dolina, środkiem rzeczką rozdzielona; dalej znowu góry, skały piętrzą się terasami coraz wyżej aż pod chmury, z których hen, gdzieś za żółtą rzeką, sterczą szafirowe teraz, przepyszne szczyty — to już chyba Himalaje! Ku zachodowi znowu góry czarne, sine, niebotyczne, nagle przerwane gigantyczną rozpadliną — i oko daremnie szuka tu końca; z chmurami zlewa się tu widnokrąg. To Turkestan chiński. Z tą nieprzejrzaną równiną łączy się, tylko nieznacznemi oddzielone spadzistościami, wyżej położone wielkie płaskowzgórze mongolskie. Więc ta równina, niby morze niezmierne, co tu na zachód i północny zachód pomiędzy górami przyświeca, ciągnie się istotnie od bajkalskich i nadamurskich gór, aż poza Chami, aż pod Pamiru niebotyczne ściany. Na wschodzie znowu morze wzgórz, pagórków, wszystko poszarpane, porwane, niespokojne, dzikie, puste, bezleśne — to Mandżurya. Na południowy wschód góry, co nad doliną Pekinu leżą; łatwo je poznać, bo ode mnie aż ku nim prawie nieprzerwany łańcuch, sieć baszt, karaułów, obronnych wież. Tam widnieje Kałgan, znaczny murem swoim albo granicą celną. A na północ? Mrowie przechodzi człowieka — tu bezdeń. Choć nie równina, choć jary i parowy i nawet wzgórza widoczne, ale oko przeszedłszy z tych skał i gór południa, wschodu i zachodu, doznaje na północy wrażenia równiny. To Mongolia. Tu widać gdzieś pod granicą sybirską nieco ku wschodowi kończące się góry Mandżuryi; nieco ku zachodowi świecą piachy — to zapowiedź puszczy Gobi.
Nic równego jak ten widok, nic tak przejmującego w życiu nie widziałem. Wszak prawie trzecią część Azyi miałem u stóp, przed oczami: te dwa kolosy, Chiny i Mongolię. Za