Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 308.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mamy 120 li chińskich do zrobienia. Okolica ciągle od wielkiego muru mniej więcej taka sama, piękna prawie. Poruszamy się ciągle bardzo szeroką doliną, miejscami szyjowato ścieśnioną okalającymi ją pagórami. Z poza pagórów widne co chwila po obu stronach poważne góry, skaliste, gdzieniegdzie tylko krzewami pokryte. Idziemy po drodze, której jednak nikt nigdy nie budował i nie utrzymuje, prócz Opatrzności. Jest to po prostu szeroka ścieżka między łąkami i polami wydeptana. Ziemia wszędzie wydaje mi się bardzo urodzajną; zboża jeszcze miejscami stoją, wiele jednak ściernisk już mijam. Po ścierniskach pasą się trzody świń i rogatego bydła, zwłaszcza kozy i barany długowełniste, kozy białe i srebrno-szare — te same, których skóry za dość drogie pieniądze obecnie nawet i we Lwowie po magazynach się widuje. Gdzie okolica ludniejsza, a wszystko tu bardzo gęsto zamieszkałe, tam pasterzami dzieci, w stroju Adamowym, zupełnie na czekoladowo-żółty kolor od słońca spalone. U stóp wielkiego muru, gdzie zupełna puszcza — gdzie człowieka nie ujrzy, puściwszy się sam jeden szczytem muru, by to cudo oglądać, spotkałem prawdziwego górala chińskiego ze stadem kóz t. zw. angora. Niewielki, ale barczysty, brunatno-żółty, z twarzy do starej renety podobny, przepasany wpół tylko dwiema koziemi skórami, z kijem w ręku i jakimś rodzajem dziwnej kobiałki, dziwnie mi przypomniał ten iście pierwotny pasterz, widziane kiedyś w monachijskim teatrze w 1-szym akcie Wagnerowskiego Rheingoldu dzikie olbrzymy, któregoś ze szczepów germańskich praszczury. I dlaczegóż, pytam, tylko Moskalom zarzucają, że mają krew mongolską w żyłach, kiedy wszystkie, dziś tak licznie odtwarzane typy przedhistoryczne germańskie daleko bardziej mieszkańców gór chińsko-mongolskich i tybetańskich przypominają?
Po sześciogodzinnym marszu stajemy w Sien-si-fu. Przed miastem widoczny obóz, chorągwie formą smoka naśladujące, stroje, niby mundury z 1000 i jednej nocy — feta to jakaś wojskowa, mnóstwo ludu ciągnie ku obozowi; chciałem z blizka to zobaczyć, odradzali mi ludzie, żeby się wojsku nie pchać w oczy.