Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

robi; niebezpieczeństwo zapadnięcia się. Rzucamy kamienie temu smokowi w paszczę; wylatują z trzechkrotną siłą napowrót, i para, jakoby obrażona naszą śmiałością, ze zdwojoną siłą i rykiem bucha nam w oczy — uciekajmy, bo tu straszno! Rozumie się, o właściwem opisaniu takiego widowiska niema mowy. Fotografia może jedynie choć częciowo dać wyobrażenie. Hirsch zdjął trzy czy cztery obrazy fotografcznie; poczem zwolna ruszamy ku domowi. Na pożegnanie sypie nam w oczy ten szatan co tu siedzi piaskiem jak szpilki, ryczy i straszy, bo go korci bestyę, że nas nie pożarł, że śmiemy mu tak blizko do paszczy zaglądać.
Po dziesięciogodzinnym marszu, wśród strasznej ulewy, którą nam pewnie także ten szatan z wulkanu na głowy zesłał, wracamy mokrzy do domu. Mieliśmy zamiar natychmiast ruszyć z powrotem do Motomija, by módz nazajutrz koleją dogonić statek jadący do Jesso; ulewa jednak tak silna, że ani mowy o opuszczeniu się w drogę w nocy być nie mogło. Po kąpieli więc w japońskim stylu, w japońskie przebrani szaty, bo swoich suchych nie było, zjadamy z wilczym apetytem, siedząc na ziemi, obiad arcy-prymitywny, przez mego przewodnika zgotowany, a podany przez trzy gracye japońskie, podobno córki gospodarza. Nazajutrz tj. wczoraj raniutko powrót. Rzecz rzeczywiście imponująca, jak ci Japończycy biegają! Sześć bitych mil, czyli 13 risów japońskich, po bardzo złej drodze, przelatujemy w pięć i pół godzinach, z trzema przestankami po 10 do 20 minut! Pociągiem jedziemy do Sendaju; gubernatora uwiadomiłem listownie, że przyjadę, prosząc o steam-lunch, by módz, nie tracąc czasu, złapać steamer, wypływający w nocy do Hakodade. Na kolei w Sendaju oczekują nas: jakiś urzędnik po cywilnemu, który z nami aż do Oginohama ma jechać, i wyższy oficer policyjny. Według planu tych panów, musimy natychmiast jechać dalej do Sziogama. Tu przyjęcie bodenlos. Policya tworzy szpaler, jakiś widocznie wyższy urzędnik wchodzi do wagonu i (naturalnie przez tłumacza) wśród kolosalnych ukłonów, przedstawia się jako delegowany do mego przyjęcia przez gubernatora; od dwunastu godzin