Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 103.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nadzoruje, by dokładnie męczono potępieńców; ze zwykłym sobie spokojem twarzy i postawy, z rękoma założonemi, patrzy jak dyabli jednego na pal wbijają, drugiego ze skóry obdzierają, innemu nacinają najprzód w równych odstępach skórę i ciało, by potem tymi otworami muszkuły, żyły i wnętrzności na wierzch wyciągać. Różnica między owem piekłem w Candy a tutaj jest ta przedewszystkiem, że tam ogień wieczysty smażył ludzi, tu go torturami zastąpiono.
Z żalem rozstajemy się z tą śliczną świątynią, która jedyna z widzianych w Bang-koku niezatarte zostawia wspomnienie. Niech więc się nikt nie dziwi, że mnie p. Bock swoim opisem do żywego oburzył.
Na drugi dzień zjawia się nareszcie u nas dawno oczekiwany tatuownik. Stary, suchy, o małych sprytnych oczkach, typ indyjski, pochodzi gdzieś aż z północnej Birmy. Pomocnik jego, jakieś młode chłopię, służy do noszenia dwóch zawiniątek, w których schowane są narzędzia, farba czerwona i niebieska. Wszedłszy do pokoju, obaj robią koto, pokłon nam należny, przykucają w kącie tuż obok drzwi, i tak dalszych rozkazów oczekują. Na znak dany, że operacya ma się rozpocząć, pomocnik roztacza na ziemi swoje zawiniątka, stary dobiera sobie farbę, z zanadrza wyciąga swój przyrząd i znowu kucnąwszy, czeka. Syamczycy nawet do tatuowania leniwi, dlatego Indyanie to robią za nich. Minister nie chce, więc my z Samsonem poddajemy się operacyi; wyznaję, żem nie był bez strachu, bo mi przed rozpoczęciem tej historyi tłumaczy kamerdyner Anglik, nasz kochany Harrisson, że to się nie godzi, zwłaszcza przez takiego pogańskiego wagabundę, dać sobie znaki jakieś, może dyabelskie, po ciele rysować, i to tak, że tego żadne mydło potem nie może wywabić; ale dobry przykład przemaga nad obawą: siadam, ramię obnażam i po mniej więcej dziesięciu minutach niezbyt miłego ale nie bolesnego dzióbania po skórze długiem, ostrem a spiczastem narzędziem, jakby ogromną igłą, mam wspaniałego Radżasa z ogonem do góry zadartym a paszczą rozdziawioną, na niebiesko wybitego. Dopiero drugiego dnia wolno go było umyć mydłem. Skóra nieco napuchła i za-