Strona:PL Paweł Sapieha-Podróż na wschód Azyi 033.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pniu — wszystkie tu są i tworzą te lasy, te dżungle i nieprzebyte gąszcze.
Przed laty uprawiano tu kawę; na początku tego dziesięciolecia rzuciła się zaraza, owad jakiś dopomógł; dziś ani śladu kawy niema na całej wyspie, rzucono się więc do uprawy ryżu i herbaty. Udaje się to doskonale, herbata jednak tutejsza, jak i indyjska, znacznie się rożni od chińskiej, ma smak i aromat bardzo silny, korzenny, nieprzyjemny. Robotnika do jej uprawy sprowadzono z Indyj południowych. Chińczyków tu jeszcze niema. Indyanie ci, Tamali zwani, lud o czekoladowej barwie, niepiękny, ale silny i pracowity, poczęli tak licznie napływać do Ceylonu, że w końcu rząd miejscowy musiał użyć całej swej siły i powagi, by przeszkodzić tej zbytniej emigracyi. Ludność miejscowa, nie stworzona do ciężkiej pracy, nie chce jej bynajmniej. Singalejczyk, to pan z urodzenia, wygodnicki, elegant, ślicznie zbudowany, o bardzo pięknych rysach i wspaniałych kruczych włosach. Lubi on przytem wystawność, piękne ubranie, dobrze się myje, ładnie i dokładnie uczesany, nosi piękny grzebyczek we włosach, mężczyźni tak samo jak i kobiety. Trudnią się ci ludzie handlem lub najczęściej handelkiem, są dokładnymi służącymi, maîtres d’hotel, fiakrami, dozorcami kolei lub robót, ale sami nie chcą i nie umieją ciężko pracować. Pod względem form ciała równie piękni, w ruchach może szlachetniejsi od Somalisów. Ich ręce i nogi, to arcydzieła skulpturalne. Palce u rąk tak delikatne, jak u żadnej z naszych dam. Przytem bardzo często śliczne twarze, choć ciemne; normalnie koloru cynamonu, czasami jednak bywają takie jasne, że prawie biało - żółtawe.
Religią ich buddyzm. Zwiedzałem jedną świątynię w Kandy. Bardzo ciekawa, bogata i piękna, stoi tuż obok dawnego pałacu królów Ceylonu. Sama świątynia i nabożeństwo buddystów bardzo przypominają kościoły i nabożeństwa chrześciańskie, mianowicie wschodnie. Widziałem np. w tej świątyni, w rodzaju osobnego krużganku, za żelazną kratą, co się tylko w rannych dnia godzinach otwiera, małą figurką Buddy za szkłem, obwieszoną i obłożoną naj-