Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/98

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
II.

Gdy naczelny lekarz wszedł do pokoju nieznajomej, dziewczę zwróciło ku niemu głowę i uśmiechnęło się słabo.
Szara suknia jej przystrojona była bladoróżową kokardą (nie chciała za nic włożyć ubrania, rozdzielonego w dole nakształt szarawarów), a na stoliku przy łóżku leżała wiązanka bladych kwiatów. Dwa obrazy, wzięte z Muzeum i zawieszone na szarych ścianach, sprawiały wrażenie oazy wśród pustyni. Przed kominkiem stał ekran, ozdobiony malowidłem, przedstawiającem jakieś ognisto-żółte ptaki; dziewczę przykryło go szarą materją, by nie raził oczu gościa.
Naczelny lekarz wykrzywił twarz, naśladując uśmiech powitania (nauczył się tego ze starożytnych powieści) i wyciągnął rękę. Czytał o ściskaniu dłoni, ona zaś nauczyła go, jak się to robi.
— Jakże pan jest dobry, panie doktorze, że