Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

miastem, a teraz latały tylko olbrzymie statki towarowe, którymi rząd wywoził papiery z parlamentu, oraz z instytucji rządowych, złoto z piwnic banku państwa i najważniejszych przestępców.
Wędrówka polami była niezmiernie utrudniona. Co krok natrafiało się na bruzdy i doły, w których mieszkali dzicy przed ukazaniem się komety.
Kilka razy upadłem w te nory i z wielkim trudem musiałem się z nich wydostawać.
Całe pole, jak okiem zasięgnąć, pokryte było zbiegami. Pomęczeni, wynędzniali ludzie dźwigali ze sobą najrozmaitsze rzeczy, które teraz już na nic im przydać się nie mogły.
Wśród krzaków, które w krwawem świetle komety wyglądały jak stosy czarnego popiołu po spalonym papierze, siedzieli i leżeli właściciele skarbów, powiązanych w węzełki i rozrzuconych po mokrej ziemi. Dogoniliśmy rodzinę, której ojciec niósł maszynę piszącą, matka ledwie powłóczyła nogami, uginając się pod ciężarem tłomoka, z którego wystawała rączka parasolki i róg pozłacanej ramy od lustra, syn niósł klatkę z ptakami, a córka — śliczny bukiet papierowych kwiatów.
Przypuszczam, że ludzie ci umarliby ze strachu, gdyby zostawiono ich wśród czarnej pustyni, pod czerwonem niebem bez tych wszystkich rzeczy, które przypominały im dawny, stary świat.
— Upuściłaś srebrną łyżkę, — rzekł mąż do żony.
Wayttman podniósł błyszczącą na czarnej ziemi łyżkę, za co podziękowano mu tak gorąco, jak-