Strona:PL Ostatnie dni świata (zbiór).pdf/19

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

znaczenie dla przyszłych pokoleń, jednak, chcąc być sprawiedliwym, muszę zaznaczyć, iż w stosunku do mnie Evert się mylił: piję bardzo mało i tylko czasem, kiedy zabraknie mi tematu, szukam go przy pomocy środków pobudzających).
— Pozostaje więc tylko Nr 369, czy jak go tam nazywają. Zbliż się do mnie.
Czarna postać oderwała się od skały i zwolna ruszyła ku oświetlonej platformie.
— No i cóż! — głucho zamruczał olbrzym, spoglądając zgóry na Everta.
— Zabójca! — cicho i wyraźnie powiedział doktór.
Wydało mi się, jakby to krótkie słowo rozległo się po wszystkich okolicznych skałach.
— Biliśmy się uczciwie, a ja temu nie winien, że jego nóż się złamał, — również cicho odparł Nr 369. A potem, podniósłszy głos, mówił dalej: — Wezmę tę dziewczynę, ponieważ tak chcę! Słyszycie: ja tak chcę! Nic mnie nie obchodzi, co będzie później. Doktór ogląda tu nas, jak konie na targu. Z tego, co mówi, wynika, że król przyciągnął tu z sobą wszystkich swoich obłąkanych przodków; Olrid jest nowem wydaniem starożytnego człowieka; w głowie i w czole literata siedzi z dziesięciu pijaków; ja jestem zabójcą. Nie wierzcie temu szaleńcowi: kometa spaliła wszystko, co było dawniej, przodków i ich mogiły. Po co, u djabła, wyciągacie tu trupy, płaszcze królewskie, ustawy parlamentu, a nawet jakiegoś głupiego demona!