Strona:PL Ossendowski - Czarny czarownik.pdf/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wych naboi, więc i tym razem niczem nam ta ucieczka nie groziła.
Nie uciekł tylko jeden murzyn — młody, zręczny murzyn—boy bardzo przez nas wszystkich lubiany. Stał zupełnie spokojnie, tuż przy operatorze i obojętnie wypluwał łuskę rozgryzionych orzechów arachidowych.
Sytuacja nasza stawała się nader podniecającą, bo pomyśleć tylko! Znaleźć legowisko pantery[1] — to już rzecz nielada, a tu nagle lwica z małemi..
Umocowawszy się dobrze na nogach, daliśmy znak naszemu towarzyszowi, aby dalej rzucał płonącą trawę. Z głuchym hukiem i trzaskiem, wzmaganym przez echo, spadać zaczęły palące się snopki suchej trawy i płonęły, zapełniając jaskinię dymem i przysłaniając wejście do niej. Jednak nic się nie pokazywało z otworu groty, chociaż byliśmy oddawna w pogotowiu — ja, z palcem na cynglu mego karabinu, mój operator z ręką na korbie aparatu filmowego.
Po długich chwilach denerwującego oczekiwania, nasz młody towarzysz, Francuz, krzyknął:

— Do djabła! to nie lwica z małemi, bo wziąłem za zwierzęta żółte kamienie.

  1. Właściwie pantera zachodnio-afrykańska jest leopardem, lecz autor zachowuje miejscową terminologję kolonistów francuskich.