Strona:PL Ossendowski - Czarny czarownik.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wicekrólem Mandżurji, nie mogłem bez smutku w sercu patrzeć na niego...
Taki już mam dziwaczny i niekulturalny pogląd na rozwój ludzkości! Myślę prawdopodobnie bardzo nie postępowo, że uczciwy, mądry, odważny, chociaż goły, jak święty turecki, murzyn, więcej wart moralnie, niż sprytny, arogancki, tchórzliwy i inteligentny spekulant giełdowy w rękawiczkach, lakierkach i monoklu...
Właśnie tak myślałem tam, w lasach Wybrzeża Kości Słoniowej, gdy przebiegałem tę knieję razem z sympatycznym p. Marcel Burger’em, najlepszym myśliwym i najprawdziwszym poetą łowów i natury w Afryce Zachodniej.
Pocieszam się jednak nadzieją, że do r. 1927-28 cywilizacja pozostawi jeszcze dla mnie, gdy po raz drugi przyjadę do tego kraju, — chociażby parę drobnych, starych słoni, ze trzy bawoły i małe stadko hipopotamów w rzece Bandama.
Cały ocean dżungli zamknięty jest od wschodu i od północy prądem potężnego Nigru i Senegalu, osłaniających go od nacierającej od północy Sahary, z jej wichrami i chmurami gorącego, martwego piasku.