Przejdź do zawartości

Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/268

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Z punktu widzenia moralności nie mogę wyrzeczenia twego postawić wysoko. Nawet jako początek nie jest to wiele. Zresztą, skąd wiesz, że Hetty już teraz nie pływa jak Ofelja po jakimś oświetlonym gwiazdami stawie młyńskim, otoczona pięknemi liljami wodnemi?
— Nie mogę ciebie słuchać, Harry! Drwisz ze wszystkiego, a potem wysnuwasz najstraszliwsze tragedje. Żałuję, że ci to opowiedziałem. Jest mi obojętne, co o tem sądzisz. Wiem, że postąpiłem słusznie. Biedna Hetty! Kiedy dziś rano przejeżdżałem koło folwarczku, ujrzałem w oknie jej białą twarzyczkę, niby kwiat jaśminu. Ale nie mówmy o tem więcej i nie usiłuj mnie przekonać, że pierwszy dobry czyn, jaki spełniłem od wielu lat, pierwsza odrobina samozaparcia, jakiej się nauczyłem, jest czemś w rodzaju grzechu. Chcę się stać lepszym. Stanę się lepszym. Opowiedz mi coś o sobie. Co słychać w mieście? Dawno już nie byłem w klubie.
— Ciągle się jeszcze mówi o zniknięcu Bazylego.
— Przypuszczałem, że się już przez ten czas znudzono tym tematem, — rzekł Dorjan, nalewając sobie wina i lekko marszcząc brew.
— Mój kochany, mówi się o tem dopiero sześć tygodni, a publiczność angielska w istocie nie dorosła jeszcze do większego wysiłku, jak jeden temat na miesiąc. Ale w ostatnich czasach miała szczególne szczęście. Dostała mój rozwód i samobójstwo Alana Campbella. Teraz na tajemnicze zniknięcie artysty. Scotland Yard obstaje przy twierdzeniu, że mężczyzna w szarym płaszczu, który wyjechał dziewiątego listopada pociągiem o połnocy do Paryża, był biednym Bazylim, natomiast policja francuska jest zdania, że