Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/212

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

a często wywierał nawet nieświadomie. Poznali się u lady Berkshire owego wieczora, gdy grał tam Rubinstein, potem można ich było widzieć często razem w Operze i wszędzie, gdzie była dobra muzyka. Zażyłość ich trwała osiemnaście miesięcy. Campbell był stałym gościem w Selby Royal lub na Grosrenor Square. Jak dla wielu innych, Dorjan Gray był dlań wzorem wszystkiego, co piękne i czarujące w życiu. Czy doszło między nimi do sprzeczki, nie dowiedziano się nigdy. Ale nagle ludzie zauważyli, że spotykając się, rozmawiali z sobą mało i że Campbell szybko opuszczał towarzystwo, gdy znajdował się w niem Dorjan Gray. Zmienił się też — był niekiedy dziwnie melancholijny, zdawał się odczuwać niemal niechęć do słuchania muzyki i nigdy nie chciał sam grać, tłumacząc się, gdy nań nalegano, iż tak jest pochłonięty wiedzą, że nie ma czasu na ćwiczenie się. I było to istotnie prawdą. Coraz bardziej interesował się biologją, a nazwisko jego wymienione było było raz czy dwa w czasopismach naukowych w związku z pewnemi osobliwemi doświadczeniami.
Takim był człowiek, którego oczekiwał Dorjan Gray. Co sekundę spoglądał na zegarek. W miarę, jak upływały minuty, podniecenie jego rosło. Wreszcie zerwał się i począł chodzić po pokoju tam i zpowrotem, niby piękne, pojmane zwierzę. Stawał długie, ukradkowe kroki. Dłonie jego były dziwnie zimne.
Czekanie stawało się nieznośnem. Czas zdawał się wlec na ołowianych nogach, podczas gdy jego zagnały szalejące wichry na urwisty skraj czarnej, ziejącej przepaści. Wiedział, co go tam czekało; widział to już i przejęty dreszczem przyciskał zwilgotniałemi palcami płonące powie-