Przejdź do zawartości

Strona:PL Oscar Wilde - Portret Dorjana Graya.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

niego, powróci. Będą szczęśliwi z sobą. Przy niej życie jego będzie piękne i czyste.
Wstał z krzesła i zasłonił obraz wielkim parawanem; dreszcz go przeszedł, gdy na niego spojrzał. — Jakie to straszne! — szepnął do siebie, podszedł do okna i otworzył je. Wyszedł na trawnik i głęboko zaczerpnął oddechu. Świeże powietrze poranne rozwiało jego ponury nastrój. Myślał tylko o Sybilli. Łagodne echo miłości ku niej odezwało się w jego duszy. Raz poraz powtarzał jej imię. Zdało się, jakoby ptaki, śpiewające w wilgotnym od rosy ogrodzie, opowiadały o niej kwiatom.