Strona:PL Orzeszkowa+Garbowski-Ad astra Dwugłos.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Rychło przecież, bardzo rychło, kazałaś mi się przekonać, że plan takiego otium należy do rzędu nieziszczalnych utopii. Widocznie jestem, mówiąc językiem powszechnym — skazany już na to, aby z kobietami nie rozmawiać inaczej jak brzegiem warg, a przy mechanicznem wypowiadaniu utartych frazesów prowadzić z sobą samym monolog o genezie i rozwojowem znaczeniu istoty, szeleszczącej przy mnie jedwabiem i szczebioczącej mniej lub więcej miłe nicości.
Tobie również o czemże mógłbym mówić, tobie, co korzysz się przed jakąś potęgą — mgłą, odbitą z ludzkich wyobrażeń — modlisz się do niej płomiennie i na rzecz jej planów, jej woli, składasz ofiary ze swego serca i szczęścia, ze swej wolności?
To jedno wiem, że nie mówiłbym ci żadnego pozytywistycznego kazania, że nie tłómaczyłbym różnicy, jaka zachodzi między materyą a duchem, ani objaśniał, czy jak i kiedy ducha pożarły Sfinksy. Słowem, nie cuciłbym cię z twych błogich marzeń. Niepotrzebnie zresztą teraz mówię tak wiele.
Chłodno i trzeźwo powinienbym się ograniczyć dosdprawdzenia nie nowego zresztą faktu, że ludziom tem trudniej przychodzi porozumieć się z sobą, im wyższe są szczeble rozwoju i poznania, na które wstąpili. Dwie drobiny materyi zróżnicowanej życiowo, dwie ameby, w kropli wilgoci zawieszone, ulegać się zdają magnetycznemu pociągowi, który je niechybnie ku sobie przybliży i w jedność zespoli. Dwa motyle, za jednem dotknięciem pałeczkowatych czułków, identyfikują swą wolę i pragnienia.
I dwojgu Budników wystarczyć może jeszcze jedno rozchylenie koralowych warg w uśmiechu i jedno dotknięcie dłoni połyskujących sierpami. Ale nieco wyżej i zupełnie wysoko idylla i harmonia współczucia i współmyślenia staje się coraz trudniejszą, coraz mniej prawdopodobną. Każda jednostka wykształca się na swój sposób, na swój sposób promieniuje na zewnątrz: tak, że pokrzyżowane promienie nie mogą już ześrodkować się w jedną gwiazdę życia i rozpraszają się