Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/303

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odparł na to staruszek; — przeszłość srogo z tobą się obeszła; roztrwoniłaś skarby nieocenione młodości, któremi nas stwórca raz tylko w naszém życiu wyposaża, i nigdy więcéj nam ich nie udziela; lecz na przyszłość jeszcze liczyć możesz. Prawda że tego powiedzieć nie mogę, iż jest w naszéj mocy, spokój duszy i serca ci powrócić, który tylko wtedy udziałem twoim się stanie, jeżeli go sama szukać będziesz; lecz schronienie bezpieczne i przytułek spokojny czy to w Anglii, czyli téż, jeżeliby ci się tutaj żyć niepodobało, w jakiéj krainie odległéj ci nastręczyć, to jest nietylko w naszéj mocy, ale i najszczerszém naszém życzeniem, gdyż z serca pragniemy pomoc skuteczną ci udzielić. Nim jutrzenka poranna zaświta, nim pierwszy promień wschodzącego słońca na te mętne tonie rzeki padnie, możesz być już ztąd bardzo daleko, po za obrębem wszelkich poszukiwań i śledztwa twoich dawnych towarzyszy, nie zostawiwszy za sobą najmniejszego śladu, któryby im pobyt twój mógł wskazać, tak jakbyś dla nich zupełnie z ziemi zniknęła. Daj się namówić. Jabym nie chciał, abyś raz jeszcze w te otchłanie zdrożności, zbrodni, zepsucia powrócić miała, jedno spojrzenie jeszcze na nie rzuciła, tém powietrzem raz jeszcze oddechała, które zgubą i śmiercią jest dla ciebie, lub téż z którym z dawnych towarzyszów lub towarzyszek twoich najmniejsze słówko jeszcze mówiła. Opuść ich wszystkich, dopokąd jeszcze jest czas i sposobność.
— Ona się da wzruszyć, namówić, — zawołała Rózia; — jestem pewna że téj pomocy nie odrzuci.
— Lecz ja się boję, iż odrzuci, droga panno Różo! — odpowiedział staruszek.