Strona:PL Oliwer Twist T. 2.djvu/207

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— Czy mi panna przyrzecze, że tajemnicy mojéj ściśle dochowasz, i sama tylko na ową schadzkę przyjdziesz, a przynajmniéj w towarzystwie jednéj tylko osoby, któréj to wszystko będzie wiadome, i że nikt na mnie czatować lub za mną śledzić niebędzie? — spytała dziewczyna.
— Przyrzekam ci to uroczyście, — odpowiedziała Rózia.
— Każdéj niedzieli pomiędzy jedynastą a dwunastą godziną w nocy będę się przechodzić po moście Londyńskim, jeżeli przy życiu zostanę, — rzekła wtedy dziewczyna bez wahania.
— Jeszcze jedno słówko! — zawołała Rózia, widząc że się dziewczyna ku drzwiom zwraca. — Pomnij jeszcze raz dobrze na swoje własne położenie, i tę sposobność, która ci się nastręcza wybawienia się od tego okropnego życia. Uzyskałaś sobie pewne prawo do mojéj pomocy; nie tylko dla tego, żeś mi tak ważną wiadomość przyniosła, tak wielką tajemnicę wyjawiła, ale i jako kobieta na wieki już prawie stracona. Czy chcesz koniecznie do tych ludzi okropnych, tych zbójców i owego groźnego człowieka powracać, kiedy jedno słówko twoje zbawić cię może? Jakiż to urok cię do nich na powrót ciągnie i do tego życia w nędzy, niedostatku i występku nęcić może? O! czyż niema żadnéj strony słabéj w twojém sercu, w którąbym uderzyć mogła?.... czyż niema w niém żadnego uczucia, które bym przeciwko temu postanowieniu twojemu okropnemu w pomoc wezwać mogła?
— Jeżeli tak młoda, dobra, i piękna kobieta jak ty, panno, — odparła dziewczyna stanowczo, — serce